piątek, 1 czerwca 2012

nine ;]

- Hej - już nastawiał policzek na buziaka na przywitanie, ale ja odpowiedziałam mu tylko krótkie cześć i wróciłam do swojej poprzedniej czynności. Minęłam go i poszłam do stolika z wodą. Wzięłam jedną małą butelkę z mineralną i powoli zaczęłam ją sączyć, a ten przyszedł za mną.
- Co się stało.? - zapytał. popatrzyłam na niego z irytacją i odpowiedziałam ;
- Jak co.? To nie widzisz i nie pamiętasz.? wskazałam na miejsce z plastrem.
- Oświecisz mnie!? - stał z miną typy 'WTF?'
- Uderzyłeś mnie! Chciałeś wyłudzić kasę i nie spotkałeś się ze mną, bo szwendałeś się z kolegami po pijaku.
Uśmiechnął się, co mnie zdziwiło.
- Za to, to przepraszam,, a le przecież napisałem ci , że miałem ważną sprawę do załatwienia. - odpowiedział
- Łaał, przepraszasz. Ale przecież cię widziałam, koło parku z kolegami. A przynajmniej mi się tak wydawało, a poza tym to i tak byłeś potem pijany.
- No właśnie potem! Musiałem pojechać na drugi koniec miasta, żeby się spotkać z ciocią, bo mnie zaprosiła. Potem przyjechałem do domu i poszedłem do baru.
- Trochę w to nie wierzę! - odparłam.
- To w końcu uwierz... - nastała chwilowa cisza...
- Możesz mi tak serio powiedzieć.. dlaczego mi to robisz? dlaczego ... - zapytałam, ale przerwała mi trenerka, która nas zgarnęła do tańca.
Po próbie wyszłam z tamtąd jak najszybciej, unikając rozmowy z nim, a zarazem śpiesząc się do domu.
Byłam wkurzona. Cały czas zadaje sobie to pytanie, które niedawno mu zadałam i nie mogę znaleźć odpowiedzi. Już nie wiem po prostu co mam myśleć.
- Hej, zaczekaj!! - usłyszałam za sobą i odwróciłam się w za siebie przelotnie, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Odwróciłam głowę, w kierunku, którym szłam i potem przez ułamek sekundy widziałam jakiegoś faceta w loczkach. Poczułam ból, zobaczyłam chmury, a później urwał mi się film.

                      * oczami Harrego *
O boże, szybko muszę przed nimi uciekać, zanim mnie dogonią.
Uff, jeszcze trochę. Już im chyba zniknąłem z pola widzenia. O matko! Poczułem ból w plecach i na ramieniu i zobaczyłem dziewczynę leżąca obok mnie. Jezu, potrąciłem ją i straciła przytomność. Szybko, numer po karetkę.
                      * oczami Vick.*
otworzyłam oczy. Zauważyłam, że jestem w jakimś obcym miejscu , podłączona do kilku kabelków, więc pewnie to szpital. Ale zaraz jakim cudem, ja się pytam?? Kurde! aa, tak, upadłam na ziemie uderzając się mocno w głowę. I ten chłopak, zaraz.. właśnie co siedzi na krześle pod ścianą, a raczej śpi. O boże, ja chce stąd wyjść. Muszę pójść na impreze, pomóc dziewczynom. Wydaje mi sie, że już go gdzieś widziałam. No, ale trudno. Wzięłam i nacisnęłam przycisk wołający pielegniarkę. PO chwili przyszła czarnowłosa, młoda kobieta.
- Co się stało? O wybudziła się pani!?
- a co nie widać.? Kiedy mogę stąd wyjść/.?
- Myślę, ze może za godzinę, po badaniach, o tym porozmawia pani z lekarzem prowadzącym - uśmiechnęła się. - zaraz obudzę twojego chłopaka.
- O nie, nie! proszę go nie budzić. I to nie jest mój chłopak. Ja go nie znam, ale proszę go nie budzić, błagam panią - prosiłam.
- No dobrze, ale w końcu będzie trzeba.
- No to może jak już stąd wyjdę, tak. Proszę powiedzieć lekarzowi, żeby te badania były jak najszybciej, bo jestem już gotowa i się śpiesze.
- no... niech będzie. - i wyszła zdziwiona.
Niecierpliwiłam się, co chwila spoglądając to na drzwi to na śpiącego chłopaka.
Po dłuższej chwili przyszła pielęgniarka, prowadząc wózek, na którym kazała mi usiąść. Posłusznie wykonałam polecenie i zawiozła mnie do jakiejś sali, gdzie przeprowadzone zostały badania. Po nich, znowu musiałam leżeć, czekając na wyniki.
Po jakiś 30 min wszedł na salę lekarz.
- I jak się pani czuje.? - zapytał uśmiechając się i przyglądając tabliczce z informacjami o pacjencie.
- Dobrze, nic mi nie jest.
- W porządku, więc nie ma sensu tu dłużej panią trzymać, muszę tylko przygotować karte wypisową. - powiedział.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się, a on wyszedł. Po dłuższej chwili przyszła pielęgniarka i mogłam wyjść.
Międzyczasie przyglądałam się chłopakowi, mając nadzieje, że sie nie obudzi.  Byl słodki, ale to nie mój typ chłopaka z wyglądu. ;d
Zadzwoniłam do Val, żeby po mnie przyjechała pod szpital. Za około 5 min ujrzałam samochód, wsiadłam do środka i ruszyłyśmy do TESCO, od razu kupując jedzenie i napoje na impre. Ja poszłam na alkohol i picie, a Val po przekąski, bo jakiś mały katering już mial byc. Opowiedziałam historię siostrzę, która była zaskoczona.

                                                                             ***
od razu PRZEPRASZAM, ze tak długo na niego trza było czekać, ale był problem z czasem. Wiem, że jest beznadziejny! ://///   -.- sorka ;[

1 komentarz:

  1. no nareeeszcie ! rozdział mega ;)
    zapraszam do siebie :
    www.paradise-with-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń